Dawid, jak tylko się urodził został przewieziony do szpitala w Katowicach na Oddział Intensywnej Terapii Dziecięcej.
To był ciężki czas. Bardzo ciężki czas..
W pokoju w szpitalu zaraz po porodzie leżały ze mna dwie dziewczyny, jedna z nich miała swoją córeczkę w łóżeczku obok, druga zaś urodziła bliżniaków i jak to zazwyczaj z bliżniakami bywa musieli być przez pewien czas w inkubatorze by nabrać sił....a mój syneczek którego widziałam zaledwie przez sekundę został wywieziony gdzieś do Katowic i jest tam zupełnie sam, a ja nawet nie wiem co się z nim dzieje.....
Ze szpitala wypuszczono mnie w 4 dobie po porodzie i zaraz kolejnego dnia pojechaliśmy zobaczyć naszego syna. Jak na złość panowała akurat grypa i odwiedzin właściwie nie było, pozwolono mi jedynie wejść na kilka minut zobaczyć Dawidzia.
Dawidzio był taki przekochany, tak słodko sobie spał w inkubatorze, był zaintubowany, otulony gniazdkiem i nawet nie wiedział, że jesteśmy...
Katowice to był dla nas i dla Dawidzia traumatyczny czas. Godziny spędzone na korytarzu, zamiast z dzieckiem, bo pielęgnacja, bo nowe przyjęcie, bo panie pielięgniarki nie słyszały ( lub słysześ nie chciały), ze jakiś rodzic chciałby wejść do swojego dziecka....całe szczęście, że mamy już ten etap za sobą.
Smutny Dawidzio w Katowicach |
Dawidek w Katowicach był ponad miesiąc i dzięki naszym ciągłym prośbom w końcu został przewieziony do szpitala do Zabrza na Oddział Intensywnej Terapii - była to najlepsza z możliwych decyzji.
W Zabrzu Dawidek w końcu odżył i poczuł się tam szczęśliwy- oczywiście na ile można być szczęśliwym w szpitalu.
Zabrze,
W Zabrzu Dawidzio poznał kilka przekochanych cioć (panie pielięgniarki), które okazały mu naprawdę dużo serca i miał super łóżko z widokiem na drzewa i niebo- jaka była radość Dawida kiedy pierwszy raz zobaczył kawałek świata:)
Dawid trawił do szpitala w Zabrzu w opłakanym stanie- był strasznie wychudzony i miał też chore płucka, miał problem z przyjmowaniem mleka- dlatego też nie mogłam już więcej podawać mu mojego, dostawał specjalistyczne mieszanki....a okazało się, że dolny mięsień w żołądku naszego skarbeńka był zrośnięty i dlatego mleczko zalegało w brzusiu- musiał więc mieć operację żeby mleczko spływało ładnie do jelitek.
Szczęśliwszy Dawidek w Zabrzu |
Tak więc spędzaliśmy całe dnie z Dawidkiem przy jego łóżku, czytaliśmy książeczki, śpiewaliśmy bawiliśmy się. Musieliśmy się zmieniać- raz ja byłam z Dawidziem a raz tatuś pełnił " służbę"- niestety na OIOMach na ogół tylko 1 osoba może być z pacjentem, nie było to łatwe, mijaliśmy się, a wieczorami, opowiadaliśmy sobie co Dawidzio fajnego zrobił :) Najcięższe były pożegnania- zawsze wieczorem po 19 czas odwiedzin się kończył i było trzeba zostawić naszego skarbeńka samego.
Dawidek miał się raz lepiej raz gorzej,
Bardzo długo nie mogliśmy go wziąć na ręce- dopiero na Dzień Matki udało mi się wyprosić panie pielęgniarki i otrzymałam wspaniały prezent- w końcu mogłam przytulić mojego syneczka.
Nie było to takie łatwe i nie mało stresu przy tym było, tu rurka tam rurka, Dawid wyczuł moje napięcie, bałam się, że mu zrobię krzywdę.
Dawidek pierwszy raz na raczkach |
Po kilku tygodniach przyszedł wynik badań genetycznych- nasze obawy się potwierdziły- Dawid choruję na miopatię.
Spodziewaliśmy się tego, nie załamało nas to więc, a jedynie zmotywowało do walki o to, by Dawid jak najszybciej mógł wyjść do domu.
Wiedzieliśmy,że tracheostomia i gastrostomia są nieuniknione- baliśmy się tego, ale wiedzieliśmy, że to jest jedyna szansa dla naszego syna i co ważniejsze o wiele bardziej komfortowe niż wcześniejsze rureczki w nosie.
Dawidek kilka dni po zabiegu antyrefleksowym, tracheostomii i gastrostomii |
i tak mijały nam kolejne dni, dzień za dniem
aż w końcu nadszedł ten cudowny, długo wyczekiwany dzień - dzień w którym w końcu mogliśmy zabrać Dawidka do domu