dla nas oznacza to, że możemy zacząć normalnie ( no, prawie, że normalnie) żyć
ja jako wielka miłośniczka słońca w końcu odżyłam :) i to słoneczko pojawiło się w idealnym dla mnie momencie....wtedy kiedy już na prawdę brakowało mi sił na wszystko....wszystko było takie szare,bure i ponure i w kółko ten jeden pokój. Oszaleć można
a tu nagle słoneczko i znów się chcę:) ma się siłę na wszystko i ma się od razu pozytywniejsze podejście do wielu rzeczy....
a do tego mamy w końcu przenośny koncentrator tlenu!! yupi yupi (i to dzięki dobrym ludziom- którym tutaj raz jeszcze dziękuję)
takie małe 4,5 kg pudełko, a tyle możliwości - dla nas to możliwość na życie poza granicami naszego pokoju...teraz to możemy podróżować z Dawidziem, możemy pojechać choćby do lekarza....
a ja na swojej liście mam mi.n. jakiś plenerowy koncert, góry, jakaś rzeczka, lasy .....niekoniecznie daleko...byleby z Dawidem i Damianem jak normalna rodzina.
i teraz dzięki temu "pudełeczkowi" możemy :)
możemy mieć takie marzenia....bo ja to nie marzę o jakichś wyspach Kanaryjskich czy innych zagranicznych voyagach...mi się marzą nasze polskie góry....piękne jeziorko czy rzeczka, jakiś koncert plenerowy ( ooo już wiem- Męskie Granie w Żywcu na przykład :P ale pożyjemy zobaczymy- ja się już nauczyłam, ze nie ma co planować zbytnio)
i tyle .....byle by często...byle by często móc gdzieś z Dawidkiem pojechać.....
a pierwszą podróż mam już zaliczoną :) teraz czeka mnie powrót-a dokładnie jutro i już cała jestem zestresowana...tak na maxa.... a ja się raczej rzadko stresuję....ale tego się boję
Zabrałam Dawidka do babci jego ( mojej mamci) na prawie całytydzień.
70 km drogi...nie dużo, ale z Dawidkiem to już trochę inaczej się na to patrzy.
a co najważniejsze pierwszy raz w życiu pojechałam sama ...tylko ja i Dawid i samochód wypakowany po brzegi sprzętem Dawida, jego lekami i różnymi akcesoriami...kto ma dziecko ten wie ile tego jest...a tu u nas trzeba doliczyć jeszcze: 6 maszyn tzn. 2 ssaki, 2 koncentratory tlenu, jeden respirator i do tego pulsoksymetr....no i oczywiście ambu w pobliżu...baterie do pulsoksymetru w pobliżu, sól fizjologiczna w pobliżu, cewniki do odsysania w pobliżu...
ehhh i jak ja to jutro spakuję ....chę już być w domu
u babci jest fajnie :) i mama i syneczek wypoczywają....
potrzebowałam takiej przerwy od naszej codziennej rzeczywistości, od tego jednego pokoju....od wszystkiego....i dzięki tej "wycieczce" nauczyłam się o sobie tyle, że w jednym pokoju żyć nie potrafię.... mała przestrzeń jest ciężka do zniesienia pomimo, że lubię przestrzenie zamknięte.
A że los Damianos myśli podobnie to chyba małymi krokami zbliża się przeprowadzka....