Ostatnio dawno nic nie pisałam, a wynika to z totalnego braku i czasu i siły...
Maj to dla nas wyjątkowo męczący miesiąc i w kółko powtarzamy, że grunt to wytrzymać do czerwca, bo potem będzie już tylko lepiej...
a że czerwiec już blisko to się bardzo cieszymy i liczymy, że w końcu odzyskamy trochę sił witalnych....
w maju po długich miesiącach mojego "błogiego lenistwa" (miało zabrzmieć ironicznie, choć nie wiem czy taki efekt osiągnęłam) w końcu nadszedł ten moment, że urlop macierzyński się skończył, urlop zaległy wykorzystany i przeszedł czas na pracę ( nie ukrywam, że długo się do tego powrotu psychicznie przygotowywałam:)).
Nie żebym narzekała...bo nie wyobrażam sobie zrezygnowania z pracy....
też nie żebym tak swoją pracę kochała i nie wyobrażała sobie bez niej życia..nie nie...co to to nie :P
ale nie wyobrażam sobie gdybym miała tylko zajmować się domem i opieką nad Dawidem....
kocham go nad życie i wiem, że z każdej wspólnej chwili muszę brać garściami....
ale równowaga w życiu musi być...musi być czas na wszystko...równowaga to podstawa :)
abstrahując już od jakże istotnego aspektu finansowego, praca zawsze w jakimś sensie rozwija...a rozwijać trzeba się całe życie....( i chyba nikogo nie zdziwi to, że na nowo muszę odnaleźć sens mojej pracy, odnaleźć się w niej, odszukać w niej pozytywnych aspektów i mam nadzieję, że go odnajdę!)
więc od maja nasze życie zostało wywrócone do góry nogami....nagle mamuśka znika na całe dnie..a tatuś musi przejąć opiekę nad Dawidem....
tatuś zmęczony i tylko czeka na swoją zmienniczkę :D by móc na chwilę "dychnąć".
no...poważnie...odkąd jest z nami Dawid w naszym życiu...to my z Damianem jesteśmy jak zawodowi zmiennicy :P
i tak bardzo w tym wszystkim trzeba zadbać o to, by znaleźć czas dla siebie...bo na ogół to się mijamy..
ale na szczęście maj już dobiega końca...a od czerwca matka pracująca będzie matką pracującą jedynie na pół etatu...inaczej się nie da...bo zwariujemy i padniemy ...a ucierpi na tym głównie Dawid ..a wiadomo, że jego dobro to dla nas cel number 1:)
Witamy na blogu poświęconemu Dawidkowi, Zabieramy Cię w podróż o niezwykłym małym człowieczku, który pomimo swej "przypadłości" dzielnie walczy każdego dnia,a do tego ma w sobie przeogromne zasoby radości. Owa przypadłość to nieuleczalna choroba genetyczna mięśni- miopatia miotubularna. Ten blog to także opowieść o macierzyństwie, o codzienności życia z CNM oraz o przeszkodach jakie nasz Aniołek musi pokonywać każdego dnia.
32- dziękujemy za Wasz 1 % ! :)
Kochani! Dziękujemy Wam z całego serca za przekazanie 1 % dla naszego Dawidka. Jesteśmy wzruszeni, że losy naszego syna nie są Wam obojęt...
-
po ostatnim pobycie w szpitalu niecały tydzień później znów z Dawidkiem zawitaliśmy na dobrze nam znany OITD... tym razem już nie przyje...
-
Kochani, zbliża się czas rocznych rozliczeń podatkowych i w związku z tym, każdy z Was poświęcając około 2 minuty swojego życia może ...
-
Dawidzio jak każde małe dziecko jest niesamowitym pochłaniaczem czasu:) mamy to szczęście, że Dawid (i to w sumie od urodzenia t...